Zaczęło się! Początek szkoły. Dla jednych to powrót do grupy, d0 znajomych, możliwość bycia w stałym kontakcie, bycia z innymi, rozmów, „dram” związanych z relacjami, łączenia się i porzucania, obecności w grupach w różnych konstelacjach. Dla innych to ciąg dalszy tego, co dręczące i stresotwórcze, nieznośnie, bo przeżywane samotniczo, bez przynależności, z doświadczaniem odtrącenia, naznaczenia czy nawet prześladowania.
U Margott Waddell czytamy: (…) tkwiąc w potrzasku między utraconym dzieciństwem a nieurzeczywistnioną dorosłością, ci młodzi ludzie często przeżywają szczególnie nasilone konflikty, doświadczają zagubienia i napięcia. Rozdarci między pragnieniem i oporem przed byciem zrozumianym, czują się uwięzieni między pragnieniem zrozumienia siebie a dążeniem do niewiedzy. (…) Rozpoczyna się testowanie granic, kwestionowanie uznanych prawd, wytrzymywanie utrat.
I z tym właśnie muszą zmierzyć się rodzice i opiekunowie Nastoletnich: z przyjmowaniem ciosów podczas forsowania granic, z kwestionowaniem przez Nastoletnich znaczenia w ich życiu osób bliskich, z podsumowaniami, z krytyką wychowania, z obwinianem i rozliczaniem za popełniane przez dorosłych błędy. To swoista próba sił, po to by Nastoletni mogli opuścić kanał rodny rodziny pochodzenia i móc odlecieć, odfrunąć do życia po swojemu i po swoje.
Rodzice zmagający się z zamętem i przekształceniami zachodzącymi w fazie dojrzewania płciowego ich dzieci często nie dostrzegają, że trudnościom przeżywanym przez tę grupę wiekową towarzyszy rozwój osobowości i zainteresowań, budowanie sieci przyjaciół, szlifowanie umiejętności i przyjemność, jaką niesie rosnąca niezależność, realizowanie pasji i angażowanie się w nowe relacje. Owe namiętności i zobowiązania bywają wprawdzie krótkotrwałe, zaś decyzje zmienne, gdyż nastolatek zmaga się z podstawowym problemem, złowieszczo określanym jako „szukanie sensu życia”. Gdy spojrzymy z tej perspektywy, okres dojrzewania możemy nazwać „erą eksperymentu”.
To trudny, bo niestabilny i nieprzewidywalny do końca okres, ale to też czas, formowania się młodej doroślejącej osoby, głodnej doznań, chłonnej doświadczania, narcystycznie wojującej z dotychczasowym porządkiem, zaznaczającej własne granice.
To wielka odwaga i wyraz stawiania dobra Nastoletniego ponad własną dumę i lęk przed oceną, gdy dorosły zgłasza się po pomoc, gdy przyprowadza własne dziecko i oddaje je w ręce specjaliście. Doceniam i za każdym razem obchodzę się z tym Nie-Moim-Nastoletnim z dużym wyczuciem i troską, po to by zdrowszy wracał do domu, by z niego w przyszłości spokojniejszy odchodził, by wiedział, co cennego z tego domu zabiera do swojego dorosłego świata, ale też na co musi uważać, by nie ranić innych tym samym, czym był w przeszłości raniony.
Bądźcie bezpieczni w swoich zmaganiach i pamiętajcie, że gdy stosuje się jedynie: „moje na wierzchu” sieje się zniszczenie!
Za tydzień zamieszczę kilka zdań dotyczących depresji Natoletnich.
Źródło cytatów: Margot Waddell, O nastolatkach. Opowieści o światach wewnętrznych, Wyd. Oficyna Ingenium, Warszawa 2019