Pierwszy w tym roku wykład, w którym miałam możliwość wziąć udział i od razu niezwykle ciekawy i inspirujący!

Za tytuł wykładu wygłoszonego przez p. Joannę Chmarzyńską- Golińską, superwizorkę i psychoterapeutkę szkoleniową PTPP, posłużył cytat pochodzący ze Słowa wstępnego skreślonego przez Janusza Korczaka do rozprawy Jędrzeja Śniadeckiego (1920):

W życiorysach dziecinne lata są górami, w których rzeka życia bierze swój początek, rozpęd i kierunek.

Za jak wysokimi i rozległymi górami rodzi się dziecko? Z jakimi przeciwnościami i trudami musi się mierzyć chcąc i musząc je pokonywać? Na kogo może liczyć, kto odzwierciedli jego stany, wyreguluje emocje, w odpowiednim momencie ochroni, a w innym pobudzi do odwagi i samodzielności? Czy dziecko dozna wczesnodziecięcych utrat? Czy będzie pozbawiane, separowane, odtrącane? Czy dominującym stanem będzie dla niego stres i zagrożenie?

A w koncekwencji: jakie obrony dziecko będzie posiadało w sobie by mimo wszystko egzystować w otoczeniu, które jawi mu się jako zagrażające? Czy otorbi się i zanuży w psychicznym azylu? A może utknie oplecione osnową fantazji w oderwaniu od rzeczywistości, w przerażeniu przed dorastaniem, wynurzaniem się, przed doświadczaniem i ryzykiem, przed braniem odpowiedzialności?

Podczas sesji pacjenci często mówią o braku kontaktu z własnymi emocjami czy myślami. Mówią o wewnętrznej pustce, o niepamięci, o gubieniu wątków, o odczuwaniu bezsilności, o napięciach i bólach w ciele, o lęku przed czymś, czego nie potrafią zidentyfikować. Bywa też, że lokują się na długie chwile w milczeniu. W odpowiedzi na to w przeciwprzeniesieniu analityka pojawia się bezradność, niekiedy złość na oporowanie pacjenta lub własną nieskuteczność, też ogromne pragnienie pomocy i potrzeba przebicia się przez okalającą pacjenta skorupę. Bywa, że pojawia się nikła szczelina w rzeczonej skorupie (niekiedy jedynie na chwilę) – to daje nadzieję. Szczelina utrwala się i rozwartwia się coraz bardziej z sesji na sesję, w innym przypadku sekwencyjnie otwiera i zamyka, a w jeszcze innym zasklepia na długo. To zależy m.in. od siły doświadczonych wczesnodziecięcych traum, od głębokości ich wniknięcia, od naprawczych (bądź jeszcze bardziej rozsypujących w ruinę) przebudów w adolescencji.

Tak ważne zatem jest by psychoterapia koncentrowała się na afekcie. Stąd tak bliska mi myśl Jona Fredericksona:

Im więcej czujesz, tym bardziej zdrowiejesz.

Dziecko, któremu wystarczająco dobry rodzic/opiekun będzie wystarczająco optymalnie towarzyszył w przemierzaniu życiowych gór, rzek czy oceanów, będzie potrafiło rozumieć i wyrażać własne potrzeby. Takie dziecko będzie stawało się coraz aktywniej samoopiekującym się młodym dorastającym i w końcu dorosłym, świadomym własnych potencjałów i deficytów, adekwatnie redukującym swoje lęki, gotowym na nowe doświadczenia, nawiązującym zdrowe relacje z innymi. Będzie też twórczą osobą, zdolną do radosnego współistnienia. Góry i doliny, rzeki, ciemne bory, przyczajone wilki, czary i zaklęcia – wszelkie niebezpieczeństwa (te baśniowe i te rzeczywiste) będą z czasem odczuwane jako „naturalne koleje losu”, „przełomy”, „wyzwania” ect. Przez to wszystko przecież kiedyś udawało się przejść małemu bosemu chłopcu z baśni czy sierocie pozbawionej miłości i opieki. Na ich drogach pojawiły się dobre wróżki, przyjaźni pomocnicy, odważni ratownicy, dzięki którym te słabe dotąt i pogubione istoty nabierały sił i odwagi by kontynuować wędrówkę.

Jest więc nadzieja, że uzupełnianie niedoborów emocjonalnych lokujących człowieka w lękach, w osamotnieniu i w izolacji, w agresji i we wrogości do świata, rozpocznie się kiedyś np. w miłosnej relacji, w miejscu pracy, w gabinecie psychoterapeutycznym…

Fragment streszczenia wykładu:

Współczesne odkrycia neuronauki i fizjologii uszczegóławiają teorie przywiązania i tworzą nową teorię traumy relacyjno-rozwojowej, która zarówno potwierdza wcześniejsze intuicje psychoanalitycznego podejścia, jak i je poszerza. Terapia analityczna potrafi efektywnie zgłębiać problematykę zranień rozwojowych. Jej długoterminowy i stabilny charakter przywołuje potencjał przywiązaniowy. W dynamice zachodzących w przeniesieniu i przeciwprzeniesieniu zmian ujawnia się utrwalony styl przywiązania z typowymi dla danych deficytów i zranień lękami i obronami. Dzięki dostrojeniu, odzwierciedleniu i mentalizacji (wespół z neuroplastycznością) możliwe staje się korygowanie tych doświadczeń.

W oczekiwaniu na kolejne spotkania dziękuję prelegentce, p. Joannie Chmarzyńskiej – Golińskiej, za pobudzenie do kolejnych intelektualnych penetracji.