Dr n. med. Łukasz Müldner-Nieckowski, kandydat na stanowisko krajowego konsultanta ds. psychoterapii, jest lekarzem, specjalistą psychiatrą i seksuologiem, certyfikowanym psychoterapeutą i superwizorem psychoterapii. Przewodniczy Sekcji Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. W latach 2007-2019 pracował jako naukowiec i dydaktyk w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie wspiera i organizuje pracę zespołów terapeutycznych w ośrodkach grupy Mental Path.
Fragment:
Dla kogo ta ustawa?
Czy ustawa jest w takim razie potrzebna głównie samym terapeutom?
Zwracam uwagę, że ustawa ma różnych interesariuszy.
- Po pierwsze, są nimi osoby korzystające z psychoterapii, w tym osoby w roli pacjenta, które potrzebują mieć możliwość sprawdzenia, czy psychoterapeuta, np. bardzo polecany przez znajomych, ma także odpowiednie kompetencje – prawo wykonywania zawodu. Powinny mieć także pewność, że to, o czym opowiadają w gabinecie, nie wyjdzie poza jego ściany, że terapeuta stosuje się do zasad etycznych, a metody, które stosuje, opierają się na ugruntowanej praktyce klinicznej.
- Drugą grupą interesariuszy są sami psychoterapeuci, którzy według projektu ustawy mogą choćby skorzystać z pomocy rzecznika pilnującego ich praw. Psychoterapeuci potrzebują stabilności i spokoju, a także systemu, w którym mogą się solidnie szkolić. Systemu określającego, które szkolenia są przydatne i rzetelne. Jednocześnie zapewniającego różnorodność podejść psychoterapeutycznych i promującego dobrze pojętą solidarność zawodową.
Taką rolę będzie miał wspólny samorząd, zakładający współpracę przedstawicieli wielu podejść psychoterapeutycznych, różniących się merytorycznie, ale komplementarnych w odniesieniu do społecznego zapotrzebowania na korzystanie z różnych form i metod terapii.
- I wreszcie trzecia grupa interesariuszy, tj. różnego rodzaju instytucje, czyli np. ośrodki prowadzące szkolenia w psychoterapii czy ośrodki, które zatrudniają psychoterapeutów. Z punktu widzenia ładu społecznego istotne jest, żeby ta rola zawodowa była dokładnie określona i żeby pracodawca nie musiał zastanawiać się, czy ktoś np. przyniósł na rozmowę kwalifikacyjną fałszywy certyfikat.