Przepiękna, wzruszająca opowieść, przyprawiona do smaku jak zwykle w punkt dobranymi ilustracjami, dzieło dwóch wspaniałych autorek: tekst – Agaty Tuszyńskiej, ilustracje – Iwony Chmielewskie. To historia Zosi Zajczyk, która mając niespełna 2 lata trafiła z rodziną do getta. Matka ukryła ją w piwnicy. Zosia ocalała, dzięki ukochanej lalce i własnej wyobraźni, rozbudzanej przez opowieści matki.
Czytajcie dobre książki!
Pamiętajcie!
Bardzo długo bałam się w tej komórce. Nie wiedziałam ile minęło czasu. Wiedziałam, ze bardzo dużo. Dowiedziałam się później, bo mama zostawiła sprawozdanie.
Mama chciała, żebym była wesoła, żebym mogła się bawić. Miałam tam głowę lalki, tylko głowę, ale kiedyś mama przyniosła materiał, niebieski w kwiatki, i powiedziała: „Chodź, zrobimy twojej Zuzi rączki i sukienkę”. Nóżek nie było, ale mogłam włożyć rękę do środka i tak się bawić. Ja byłam jej mamą. Czułam się wspaniale, bo mogłam być mamą, a nie dzieckiem. Zawsze myślałam, że to wcale nie jest tak dobrze być dzieckiem. Zimno, nie ma się czym przykryć. A mama zawsze wie, gdzie jest koc lub szmatka i skąd wziąć kartofel czy marchewkę. Marchewka to było coś niesamowitego. Najlepiej być mamą. Dziecko wszyscy chcą złapać, wszyscy chcą je zastrzelić, zabrać od rodziców. Ja już nie chciałam być dzieckiem, chciałam tylko urosnąć. I być dorosła. Jak będę mamą, będę miała dobry wygląd i moje tarapaty się skończą.
/Mama zawsze wraca, Agata Tuszyńska, Iwona Chmielewska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2020/