Mówi się o zdjęciu maski, o ukazaniu prawdziwego oblicza. Sprawa jest raczej skomplikowana, bo po pierwsze nie wiadomo, czy maskę w ogóle można zdjąć, a po drugie, czy prawdziwe oblicze, jakie człowiek rzekomo ma ukazywać w stanie napięć emocjonalnych – pod wpływem alkoholu czy w sytuacjach granicznych – jest rzeczywiście prawdziwym obliczem, a nie spaczonym właśnie np. przez silne przeżycie emocjonalne. /s. 55/


Maskowanie swoich uczuć opiera się na błędnym w swojej istocie założeniu, mianowicie że można kierować swoimi reakcjami emocjonalnymi, podobnie jak kieruje się reakcjami słownymi i ruchowymi. Z punktu widzenia fizjologicznego założenie takie nie jest słuszne, łuk odruchowy reakcji emocjonalnych jest krótszy, prostszy niż ruch odruchowy reakcji wolicjonalnych, słownych i ruchowych. W związku z tym mniejsza jest w reakcjach emocjonalnych liczba alternatywnych dróg, większe zdeterminowanie, a mniejszy stopień swobody. W reakcjach emocjonalnych udaje się na ogół zahamować komponent ruchowy i słowny, nie można natomiast zahamować komponentu wegetatywnego, przynajmniej nie potrafią tego ludzie wychowani w cywilizacji zachodniej. /s. 56/


Maska ma jednak wiele cech dodatnich. Normalizuje stosunki społeczne, a poza tym wpływa wtórnie na zasadniczą postawę emocjonalną. Jej działanie kierowałoby się nie tylko na zewnątrz – na innych ludzi, ale na wewnątrz – na samego aktora. Działałaby tu zasada twórcy skautingu  Baden Powella: keep smiling; uśmiechając się, z początku sztucznie, po pewnym czasie „aktor” uśmiecha się prawdziwie. Maska przenika do wnętrza. /s. 99/


Człowiek nie widzi siebie tak, jak widzi go otoczenie, ale jak zdaje mu się, że go widzi. Pewna część tego spostrzeżenia otoczenia ulega internalizacji, tworząc to, co określa się jak „daimonion”, „sumienie”, „superego”. /s. 170/


Poznanie chorego, Antoni Kępiński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016