teatry umysłu
Fot. Gabinet psychoterapii superEGO

Zachęta do tworzenia swobodnych skojarzeń to sytuacja wyjątkowa, niewyobrażalna w zwykłych relacjach społecznych; wielu pacjentów odrzuca jednak zaproszenie do „mówienia wszystkiego”, nawet jeżeli pada ono w kontekście terapeutycznym. Czasami pacjenci traktują relację analityczną tak, jakby była ona relacją społeczną, obawiając się myśli i ocen analityka. Zdarza się, że boją się spotkania z własnymi myślami i uczuciami, gdyż stykają się wówczas z nieznanymi i nieakceptowalnymi aspektami samych siebie. Poza tym niektórzy lękają się utraty kontroli, która towarzyszy swobodnemu błądzeniu myśli: przeraża ich wizja tego, że wpadną w pomieszanie lub będą sprawiać wrażenie osób szalonych. Takie zachowania noszą miano oporu wobec procesu analitycznego lub terapeutycznego; trzeba traktować je z szacunkiem i czekać na moment, w którym pacjent poczuje, że może zająć się konfliktami i paradoksami aktywującymi ten opór.


Gdy mówimy, że ktoś jest „neurotyczny”, „psychotyczny”, „perwersyjny” albo „psychosomatyczny”, brzmi to niemal tak, jakbyśmy pod adresem tych ludzi kierowali wyzwiska; nie można tymi terminami opisywać bytu tak złożonego i subtelnego jak ludzka osobowość. Postępując tak, nie tylko oszukujemy siebie, ale zakładamy, że reszta z nas pozostaje wolna od psychicznych dramatów skrywających się za objawami, do których odnoszą się te terminy.

Teatry umysłu. Iluzja i prawda na scenie psychoanalitycznej, McDougall Joyce, Oficyna Ingenium, 2015